Najlepsza przyjaciółka Marysi

Moja córka pewnego dnia wpadła do pokoju jak burza. Było to o tyle niezwykłe, że Marysia od wczesnego dzieciństwa porusza się powoli i dystyngowanie. Na wszystko ma czas i do życia podchodzi ze stoickim spokojem.

–          Mamo ! Mam bardzo trudne zadanie domowe !
–          To zacznij je robić – odpowiadam.
–          Nie mogę! Jest za trudne.
–          To zastanów się, przemyśl. Coś wymyślisz.
–          Nie, musisz mi pomóc.
–          Ale w jaki sposób? Co to za zadanie?
–          Mam opisać swoją przyjaciółkę od serca. I nie mam pomysłu którą wybrać. Bo jeśli wybiorę jedną to reszta dziewczynek się obrazi.

Muszę tutaj nadmienić, że Marysia jest dzieckiem bardzo towarzyskim i ma bardzo wiele koleżanek. Ale nadal nie rozumiałam jej obaw związanych z napisaniem wypracowania.
–          Myszko – w życiu jest tak, że człowiek ma wielu znajomych ale tylko kilkoro naprawdę sprawdzonych przyjaciół.

Moje córka przemyślała sprawę i przyszła mnie powiadomić, że podjęła decyzję w sprawie wyboru przyjaciółki. „Opiszę Ciebie, mamo!”
Po początkowej fali radości (ależ mam dobry kontakt z córką) przyszedł czas na analizę, która wpędziła mnie na dalszą resztę wieczoru w przygnębienie.
Czy to dobre, że córka uważa mnie za swoja przyjaciółkę? Czy to właściwe? Przecież jestem jej mamą. Może w nieodpowiedni sposób podchodzę do wychowania moich dzieci?

Mama to ktoś zupełnie inny niż przyjaciel. To ja jestem tą stroną odpowiedzialną, poważną, egzekwującą zachowywanie ustalonych norm i zachowań. To ja uczę ją jak żyć. A może sama, nie wiedząc kiedy, pomieszałam obie role? A tak się starałam. Lektura tylu poradników nic nie dała. A miałam dzieci wychowywać odpowiedzialnie. Miałam być ich drogowskazem, dbać by nie przekraczali pewnych granic. Ale może to, iż pozwalam im na swobodne wyrażanie zdania, nie wymagam bezwzględnego posłuszeństwa, śmiało mogą wchodzić ze mną w dyskusje i polemikę to spowodowało? Akceptuję fakt, że możemy mieć inne opinie, refleksje, gusta. Może to nie czyni mnie w oczach moich dzieci autorytetem? Z tymi niewesołymi myślami położyłam się spać. Pomyślę o tym jutro- zacytowałam moją ulubioną bohaterkę powieści.

 A rano jak to często bywa, wszystko okazało się być na właściwym miejscu. Marysia przy śniadaniu oznajmiła, że wybrała jednak Alicję.

–          Nie gniewaj się mamo ale jednak to ona jest moją najlepszą przyjaciółką. Bo ty jesteś mamą, prawda?
–          Tak Marysiu, jestem mamą. Zawsze możemy o wszystkim porozmawiać, pobawić się lalkami, porysować, ale jestem mamą.

To wydarzenie uświadomiło mi jak ważną rolę pełnimy w życiu dziecka. I jak ta rola musi być wyraźnie zaznaczona. Dla moich dzieci ważne jest, by wiedziały kto jest kim i w jakim układzie w naszej rodzinie występuję. Każdy ma przypisane konkretne cechy i oczekuje się od niego konkretnych zachowań. Mam tutaj na myśli oczywiście dorosłych członków rodziny. To pozwala moim dzieciakom ( o innych nie odważyłabym się wypowiadać) na poczucie bezpieczeństwa, stałości i poczucia spokoju. 

Ostatnio kolorową prasę obiegły wypowiedzi naszych rodzimych celebrytów, którzy wspominali że pierwszy alkohol i smak pierwszego papierosa poczuli w towarzystwie rodziców. Toczyły się ostre dyskusje. Wypowiadało się wiele autorytetów w dziedzinie wychowywania dzieci. I choć ja nie zapalę z moim synem, to uważam jednak, że każda rodzina musi znaleźć własny system wychowywania małego człowieka. I tylko rodzice wiedzą czy ich metody były słuszne . Ja wyniosłam ważną lekcję z tego wydarzenia- chcę być dla moich dzieci mamą. A przyjaciół znajdą wśród rówieśników. Chcę by czuły się bezpieczne ponieważ tylko w ten sposób będą mogły kosztować świat. Ciekawa jestem Waszego zdania na ten temat.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *