Tak bardzo lękam się oceny

Nie wiem dlaczego, ale jest mi trudno pogodzić się z oceną, a szczególnie, gdy jest to ocena krytyczna. Zastanawiam się, czy jest to jedynie mój problem. Czy dotyczy on także innych ludzi?

Tak trudno jest mi zaakceptować ocenę moich felietonów przez naszych czytelników. Na ogół w takiej sytuacji spinam się, zamykam się w sobie, a czasami czuję, jak narasta we mnie agresja wobec oceniającego. Oczywiście wiem, że nie należy w taki sposób reagować. Powinienem przecież założyć, że osoby krytykujące są mi przychylne. Mam świadomość, że te oceny powinny mi pomóc w doskonaleniu się w tak trudnej sztuce, jaką jest pisanie. Nie wiem dlaczego, ale jest mi ciężko pogodzić się z oceną, a szczególnie, gdy jest ona krytyczna. Zastanawiam się, czy jest to jedynie mój problem? Czy dotyczy on także innych?

Na wykładach, które prowadzę dla przyszłych dyrektorów szkół, rozmawiamy o problemach związanych z oceną. Słyszę, że oni również sobie z nią nie radzą, zwłaszcza wtedy, kiedy pojawia się problem oceny ich pracy przez uczniów. Mówią mi wprost, że nie są do tego gotowi. W związku z tym wydaje mi się, że to zagadnienie jest na tyle ważne, aby się nad nim głębiej pochylić.

Wspólnie z moimi słuchaczami postanowiliśmy przeanalizować, jaka jest prawdziwa przyczyna tego, że tak lękowo lub agresywnie reagujemy na ocenę.

Pierwszą odpowiedzią może być to, że trudno nam zaakceptować naszą niedoskonałość. Inny powód to lęk, że ocena może odebrać nam wiarę we własne możliwości. Zdecydowanie jedno jest pewne – ocena w minimalny sposób motywuje nas do dalszego doskonalenia się.

Natomiast najbardziej negatywnym skutkiem oceny jest fakt, że i nauczyciele i uczniowie, zaczynają żyć w dwóch odrębnych światach, a światy te zaczynają się od siebie oddalać.

Jakie z tego faktu wynikają konsekwencje? – zastanawiają się uczestnicy –Czy oczekuje Pan, abyśmy zaakceptowali ten stan i zgodzili się, że uczniowie będą wprost oceniać naszą pracę? I czy to bezpośrednio przyczyni się, do tego, że te światy nie będą tak od siebie odległe i zaczną ze sobą współpracować? A może mamy się zgodzić, by jeszcze nas krytykowali? A co z naszym autorytetem? Chyba w takiej sytuacji bezpowrotnie legnie on w gruzach?

Po długiej, burzliwej dyskusji doszliśmy do wniosku, że jednak gotowość do przyjmowania opinii uczniów może nam pomóc w doskonaleniu naszego warsztatu pracy i byciu coraz lepszym. Było dla mnie jednak wielkim zaskoczeniem, kiedy po chwili wszyscy znowu dość energicznie zaprotestowali. Okazało się, że sposób przekazywania oceny przez uczniów jest dla nich nie do zaakceptowania. Wielu stwierdziło, że często uczniowie oceniają nas tak brutalnie, że czujemy się dotknięci i urażeni. Na tym etapie dyskusja nabrała jeszcze większej temperatury.

Jeden z uczestników zapytał: – No dobrze, ale jak przekazywać ocenę, żeby tak bardzo nie bolała?

Stwierdziłem, że to dobry moment, abym powiedział kilka słów na temat informacji zwrotnej, i namówił ich do porzucenia oceny na jej rzecz.

– Na czym polega ta różnica? – krzyknęli wszyscy chórem.

Informacja zwrotna jest przekazaniem stanu moich emocji, w wyniku zachowania drugiej osoby – odpowiedziałem –nie jest natomiast oceną danej sytuacji – dodałem. Zniecierpliwieni stwierdzili: – To tylko teoria. A jak zastosować ją w praktyce?

Jestem przekonany, że dużo łatwiej byłoby przyjąć informację od uczniów, gdyby brzmiała w taki sposób:

– Proszę Pana, jest mi przykro, ale nie udaje mi się nauczyć tego wszystkiego, co chce Pan nam przekazać. Byłoby mi łatwiej zapamiętać te wiadomości, gdyby Pan mówił o nich wolniej.

Jak widzicie, chodzi tutaj o sposób przekazania opinii, która decyduje, czy Wy nauczyciele jesteście gotowi ją przyjąć. W tej sytuacji uczeń mówi o swoim stanie, ale absolutnie nie ocenia pracy nauczyciela. Zobaczcie, uczeń, który w taki sposób potrafi przekazać informację zwrotną przecież pomaga sobie, bo od tej chwili będzie w stanie więcej zrozumieć. Ale także na tym nowym przekazie skorzysta nauczyciel, ponieważ dostosuje tempo swojej lekcji do uczniów tej właśnie klasy. I tym spowoduje, że dana lekcja będzie bardziej efektywna. Dajmy więc jemu i sobie taką szansę.

– Jak widzicie, nauczyciel mógł skupić się na treści, jaką przekazał mu uczeń tylko dlatego, że ten dobrał odpowiednią formę przekazu. Czy nie wydaje się Wam, że narzędzie, które zastosował uczeń, pomogło w rozwiązaniu problemu w sposób konstruktywny, a jednocześnie przyczyniło się do stworzenia lepszego klimatu między nimi?

Jeden ze sceptycznych słuchaczy stwierdził: – Może i macie rację. Ale nie zapominajmy, że przecież ocena spełnia też rolę edukacyjną w pracy z uczniami.

– No właśnie! To także jest podstawowe zadanie informacji zwrotnej. Jej edukacyjna rola polega na korygowaniu zachowań niepożądanych, lub potwierdzaniu, że obraliśmy właściwy kierunek postępowania, czego nie uwzględnia ocena.

Dobrze byłoby wiedzieć, że przekazywanie komunikatu za pomocą informacji zwrotnej ma sens tylko wtedy, kiedy osoba, do której ten komunikat jest wysyłany, chce go przyjąć i z niego skorzystać. Dlatego naszą rolą jest stworzenie odpowiednich warunków do przekazania tej informacji. Na tym polega przewaga nowego sposobu komunikowania się nad oceną, której słabością jest koncentracja na samym fakcie oceny, a nie na jej formie.

W dalszej fazie naszej dyskusji zapytałem moich dociekliwych słuchaczy:

– Jak myślicie, jakie warunki muszą być spełnione, aby nauczyciel z pełnym przekonaniem zaczął używać tego narzędzia?

Okazało się, że nie jest to takie proste. Musieliśmy się cofnąć do zadania sobie fundamentalnego pytania o podmiotowość w pracy z uczniem. Po dość długiej, burzliwej dyskusji udało nam się dojść do wspólnego stwierdzenia, że informację zwrotną możemy stosować tylko wtedy, kiedy w pracy z dziećmi zastosujemy filozofię wzajemnej podmiotowości i szacunku. Odniosłem wrażenie, że było to kluczowe wydarzenie w naszej dyskusji.

Jeden z aktywniejszych uczestników siedzących po mojej prawej stronie zapytał zniecierpliwiony: – A jak zacząć?

Zaczepnie stwierdziłem: – Chyba od siebie?! Jeżeli my sami nauczymy się przekazywać informację zwrotną zgodnie z jej zasadami, wówczas zobaczymy, jak szybko to narzędzie daje piorunujący efekt. Wtedy jego skuteczność będzie prawdziwym motywatorem dla nauczyciela do zapoznania z nim uczniów. Jeżeli uda nam się opanować to magiczne narzędzie na etapie teorii, to następnie proszę Państwa, razem krok po kroku, wprowadzajmy je w nasze codzienne kontakty z uczniami.

Tyle na dziś wystarczy, jeżeli chodzi o przekazywanie informacji zwrotnej od ucznia do nauczyciela. Na następnych zajęciach porozmawiamy o Waszych sukcesach i porażkach przy jej wprowadzania. Liczę na bogaty materiał zebrany podczas tych doświadczeń. 

Zajęcia te nie były łatwe. Nauczyły mnie dużo pokory. Okazało się kolejny raz, że wprowadzanie nowych narzędzi komunikacji wymaga cierpliwości i czasu.

Informacja zwrotna jest nam potrzebna w pracy, kiedy komunikujemy się zawodowo, a także w naszych domach, w budowaniu relacji z bliskimi. Powinni stosować ją wszyscy i wszędzie. Tak, jak deszcz na pustyni jest niezbędny do przeżycia roślinom, tak informacja zwrotna jest potrzebna do prawdziwego rozwoju każdego z nas.

Pisząc ten felieton, ja również potrzebuję informacji zwrotnej od moich Czytelników. Pozwala mi ona doskonalić się w roli felietonisty. Dlatego też, tak bardzo jestem wdzięczny kilku moim czytelniczkom, które na bieżąco przekazują mi informację zwrotną na temat jakości moich tekstów. Chociaż nie zawsze są one pozytywne, to na pewno zawsze konstruktywne. Olu, Agnieszko, Jadziu i Jolu – dziękuję Wam bardzo. Wasze uwagi dodają mi nowej energii do dalszego pisania. Chociażby tylko dla Waszej czwórki warto to robić.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *